W 1987 roku były dwa dobre powody żeby kupić Barbariana. I obydwa należały do Marii Whittaker , która dumnie prężyła swoje kształty na pudełku gry. Mowa oczywiście o krajach zachodnich bo u nas mało kto słyszał o wdziękach tej Pani, a piraci nie kserowali okładek. Za to wszyscy zgodnie ( o przepraszam, atarowcy nie ) mogli wcielić się w skórę barbarzyńskiego trepa w sandałach, walczyć na miecze i odrąbywać głowy. Krew i cycki 30 lat temu w grze komputerowej to było niezłe halo