Final Fight było solidną chodzoną bijatyką na arcade. Dużo przeciwników do obicia na ekranie, bossowie, sub-bossowie i dłuuuugie etapy – to wszystko skutecznie drenowało kieszenie z drobnych wrzucanych do automatów. Dlatego kto chciał się pobawić za darmo jechał na giełdę po najlepszą dostępną wtedy wersję na Amigę 500. Ale na 8-bitowcach też dało się zagrać, chociaż czasem z opłakanym skutkiem
Amstrad – ta wersja jest najbardziej wierna automatowej. Są wszystkie trzy postacie do wyboru, przeciwnicy występują prawie w komplecie łącznie z bossami, etapy miejscami poprzycinane i uproszczone graficzne żeby Amstrad był w stanie to pociągnąć. Fajnie narysowane postacie, dużo kolorów i te cholerne zwolnienia animacji przy większej zadymie.
Zx Spectrum – największy plus tej wersji to nieprawdopodobnie duże sprite’y postaci, jedne z największych jakie widziała poczciwa „Trumna”. Niestety zasoby sprzętowe nie wystarczyły na umieszczenie więcej niż dwóch przeciwników na dodatek wyposażając ich w dosłownie trzy klatki animacji na krzyż. Kolorów brak, muzyki też. Wszystko dzieje się w monochromatycznej oprawie i działa przeraźliwie wolno, ale w 1991 roku dało się zagrać.
C64 – Jeżeli coś dało się zepsuć to właśnie tak postąpiono przy wersji na Komodę. Tragiczne jest wszystko – klockowata grafika z wyblakłymi kolorami, obcięte do połowy ekranu pole gry, detekcja kolizji i absurdalnie wysoki poziom trudności. Średnia ocen w okolicach 25% mówi sama za siebie. Kto kupił kiedyś pirata mógł odżałować kilka groszy, ale właściciele oryginałów płakali rzewnymi łzami.