Starcie 8-bitów: Ghosts’n’Ghoblins czyli tytuł który odwiecznie mieści się w czołówce najtrudniejszych gier w historii. Arcadowy sprawca zdrowotnych zapaści w wydaniu na komputery domowe też szarpał nerwy, ale przynajmniej nie trzeba było wrzucać drobnych do automatu 😉 No i można było odpalić cheaty w zależności od wersji
C64 prowadzi w tym zestawieniu. Pokazał swoje mocne strony – scrolling i muzykę generowaną przez SIDa. Oprawa przypominała arcadowy oryginał chociaż z oczywistych względów technicznych sprajty postaci były dużo mniejsze i przy tej okazji bohater przebierał nogami szybciej niż się poruszał. Może to miał być jedyny humorystyczny akcent tej gry ?
Spectrum trawił problem z color-clashem gdzie postać i przeciwnicy zlewali się ze scenografią przez co trudno było odnaleźć się na ekranie co w połączeniu z wyżyłowanym poziomem trudności doprowadzało do szewskiej pasji. Grafika sama w sobie była całkiem OK, narysowana w charakterystycznym komiksowym stylu. Dźwięk to klasyczne spectrumowe pierdnięcia bzyczkiem.
Amstrad miał zadatki na dobrą konwersję przynajmniej w kwestii grafiki. Na statycznych screenach wyglądała fajnie i można było się nią pochwalić przed spectrumowcami, ale w ruchu wychodziły problemy Amstrada ze scrollingiem. Obraz przesuwał się skokowo w prawo przy zbliżaniu się do krawędzi ekranu. Fatalne rozwiązanie, które dobiło i tak nienajlepszy gameplay. Do tego muzyka z innej parafii brzmiąca jak sieczka z jakieś strzelanki.
„Na Atari nie było” 😉