Źródła oprogramowania minionej epoki:
– sklepy i „studia” komputerowe oferujące pirackie oprogramowanie. Oryginały były białymi krukami dla największych zapaleńców z grubym portfelem, w sklepach stały zwykle wystawione w szklanej gablocie na honorowym miejscu.
– giełda czyli weekendowe miejsce kultu i pielgrzymek
– kumple, rodzina, znajomi.
– radiokomputer. Jedna z najstarszych metod „publicznego” rozpowszechniania oprogramowania. O określonej godzinie prowadzący audycję w radiu puszczał w eter piski i trzaski które nagrane na taśmę na domowym magnetofonie zamieniały się w określony program lub grę
– wpisywanie listingów prostych gier i programów z „Bajtka”. Strona lub dwie stron były zapisane maczkiem – kolejnymi linijkami kodu, które trzeba było przepisać na komputer. Wklepywanie tego wszystkiego mogło trwać nawet kilka godzin, a pod koniec i tak często wyskakiwał błąd bo albo listing był źle wydrukowany albo co bardziej prawdopodobne samemu coś się przekręciło. To była prawdziwa próba sił i nerwów