Były takie tytuły w salonach arcade przy których od pierwszych sekund zabawy człowieka szlag trafiał. Do SMASH TV robiłem kilka podejść, ale zawsze była to szybka strata żetonów. Wywindowany poziom trudności i chaos na ekranie skutecznie utrudniały sterowanie chłopkiem w gąszczu ekranowej zadymy. Przeciwnicy napierali ze wszystkich stron siejąc pożogę setkami wystrzelonych pocisków i wydawało się, że cały świat sprzeciwił się przeciwko mnie. Chociaż nie wiem jakbym się zaparł to napis „Continue ?” pojawiał się po niecałej minucie zabawy. Na domowych portach dla 8/16-bitowców nie było wcale lepiej. Mordęga trwała dalej szczególnie w wydaniu na C64 czy ZXa gdzie sterowanie było gorsze niż w wydaniu na automaty, a przy niskiej rozdzielczości grafika zlewała się w breję pikseli.