Do nowego numeru Pixela naskrobałem teskt o spectrumowej wersji Where Time Stood Still, którą wydano tylko na modele 128kB więc siłą rzeczy u nas przeszła niezauważona. I szkoda bo był to kapitalny kawałek kodu inspirowany powieściami Verne’a i Doyel’a gdzie grupa rozbitków trafia na nieznany ląd i musi znaleźć drogę powrotną do cywilizacji. W programie wycieczki czekali kanibale, dinozaury oraz obowiązkowe głazy toczące się wąskim korytarzem. Postacie lubiły pokłócić się między sobą, strzelić focha albo dostać solidnego ataku paniki. A wszystko to podane w izometrycznej, czarno-białej grafice przypominającej stary film przygodowy. Perła