Nie da się ukryć, że naczelny grafik Secret Service czyli Pegaz lubił wrzucać na okładki pikselowe dziewczyny. I robił to dość regularnie bo wiedział jak zwrócić uwagę głównie nastoletnich czytelników. Wszystko było fajnie do momentu kiedy nie poszedł w kierunku mangowych panienek, przez co na froncie pisma lądowały jakieś czarodziejki z księżyca i ich koleżanki. Wyglądało to co najmniej słabo w miesięczniku w którym liczyła się komputerowa adrenalina, testosteron i teksturowane wielokąty. Momentami wstyd mi było kupować numery w kiosku i paradować z nimi pod pachą.