Command & Conquer – tytuł w który wstyd mi było grać w wersji zripowanej przyniesionej na CDku z giełdy. Miałem tam wycięte wszystkie filmiki, które stanowiły przecież nieodzowną całość tej wspaniałej produkcji. Z jednej strony na pirackiej płytce mieściło się przez to więcej gier (sam C&C zjadał w ten sposób ledwo 75 mega wliczając w to wszystkie misje i muzykę), a z drugiej czułem, że bez scenek przerywnikowych omija mnie coś ważnego. Dlatego słuszną decyzją był szybki zakup oryginału kosztującego co prawda tyle co kilka giełdowych tłoczków, ale za to dostarczającego mnóstwa frajdy z obcowania z pełną edycją.