Dark Forces to był kot! Ze wszystkich FPSów z połowy lat 90-tych ten tytuł wyrwał mi najwięcej godzin z kalendarza. Siadł mi nawet bardziej niż Doom 2 ocierając się o gatunkowy ideał. Spora w tym zasługa osadzenia gry w uniwersum Star Wars gdzie przygotowano historię toczącą się z boku wydarzeń z oryginalnej trylogii (katowanej na VHS do nieprzytomności). Żeby zapewnić sobie pełnie wrażeń miałem nawet kompletną wersję z filmikami i muzyką. Wprawdzie nadal była to giełdowa kopia, ale jednak nieskażona typowymi dla składanek cięciami. Niedługo będzie okazja ponownie ograć Dark Forces ponieważ powstaje oficjalny remaster na blaszaki i konsole podciągnięty do 4K i 120FPSów. Oby nie przepadł gdzieś w deweloperskim piekle bo ta produkcja zasługuje na wznowienie.