8-bitowy wahadłowiec

Atari 2600 kojarzyło się z prostymi zręcznościówkami. Dlatego gra Space Shuttle z 1983 wyglądała jak coś kompletnie z innej bajki. Oto trafił się „symulator” kosmicznego wahadłowca w świecie klasycznych arcadówek. Nic w tej grze nie było typowe. Od wyglądu ekranu przedstawiającego kokpit maszyny przez wymagającą rozgrywkę po zawartość oryginalnego wydania. W pudełku czekała gruba na 30 stron instrukcja (typowej grze wystarczały 4) i kartonowa nakładka na konsolę z rozpisanymi przyciskami sterującymi i skróconym opisem poszczególnych faz lotu. W tamtych czasach kosmos

The Thing

Wracamy z odcinkiem Wypożyczalni w którym omawiamy (arcy)dzieło Johna Carpentera, jeden z najlepszych filmów grozy lat 80-tych. Przed Wami „The Thing”!

Komputerowe klasyczne AD&D

Pool of Radiance (1990) – do tej gry zabierałem się dość opornie. Nie miałem dostępu do instrukcji, a koledzy nie byli zbyt pomocni woląc pogrywać w nowe amigowe bijatyki albo wyścigi , a nie zagłębiać się w rozgryzanie tego rasowego RPGa. Z opresji uratowało mnie nowe czasopismo „Świat Gier Komputerowych” w którym w pierwszych numerach przedstawiono obszerne wyjaśnienie zasad panujących w grze dzięki czemu wreszcie ruszyłem z kopyta! [Czytaj dalej…]

Strike Commander

Pamiętacie Strike Commander ? Gra z 1993 roku znana była z dwóch rzeczy – po pierwsze był to symulator „z fabułą” i po drugiej do bezstresowej zabawy wymagał potężnego PC-ta. 386 SX to było dla niego stanowczo za mało i dopiero 486 DX2 pokazywał cały ten graficzny przepych z cieniowaniem Gouarda, teksturami i wirtualnym kokpitem pozwalającym rozglądać się swobodnie w każdą stronę. Do tego trzeba było poświęcić 40MB miejsca na dysku, odczekać ponad  pół godziny obserwując powoli przesuwający się pasek instalacji, a później jeszcze kolejne długie minuty generowała się pierwsza mapa terenu. Gra nie pogardziła też dużą ilością pamięci, standardowe wtedy 4MB RAMu wypadało zamienić na 8.  Na lewym monitorze Strike Commander na minimalnych detalach, po prawej w glorii i chwale na pełnych ustawieniach.

„Cobra” – symbol ery VHS

vhs-cobra-fotoTaki relikt przeszłości znalazłem przypadkiem podczas wizyty w Nowej Hucie w Krakowie. Wypożyczalnia „Cobra” nie istnieje już od dłuższego czasu, ale pozostał po niej kultowy banner. Można sobie tylko wyobrazić, że kilka(naście) lat temu półki w tym lokalu uginały się pod ciężarem gatunkowym takich filmów jak „Szklana Pułapka”, „Amerykański Ninja” czy „Zabójcza broń”. [Czytaj dalej…]