Król Artur w wydaniu arcade

Knights of the Round. Trochę inna chodzona bijatyka. Nie ma obijania gęb oprychom w ciemnych zaułkach. Są za to miecze, zakuci w zbroje wojacy i rycerze Okrągłego Stołu: Król Artur, Lancelot i ich ziomek Perceval. Ekipa z bojową pieśnią na ustach robi dosłownie jesień średniowiecza żołdakom złego do szpiku kości mrocznego władcy Garibalda. Osobiście wolałem wrzucać żetony do stojącego obok automatu z Tower of Doom bazującym na systemie Dungeons&Dragons, ale parę razy miałem okazję wskoczyć w buty Lancelota. Rozgrywka tradycyjna dla tego gatunku. Najpierw pierzemy się ze zwykłymi żołnierzami, żeby kolejno brać się za bary z ciężkozbrojną piechotą, szalonymi magami i bossami wielkości małej chałupy. W domu nie było okazji w to zagrać chyba że ktoś miał konsolę Super Nintendo (chociaż port był nieco okrojony). Na szczęście tytuł dało się nadrobić  na emulatorze CPS-1. Już na spokojnie bez tracenia drobnych w automacie