Hill Valley

Z tym postem powinienem się przenieść w czasie „na wczoraj” ponieważ 12 listopada 1955 roku Marty McFly miał jedyną szansę na swój Powrót do Przyszłości. To właśnie wtedy piorun miał uderzyć w budynek ratusza Hill Valley generując niezbędne „1.21 gigawata energii” wehikułu doktora Browna.

Film był na pewno jednym z pierwszych jakie mieliśmy w domu na kasecie video i stanowił nieodłączny składnik żelaznych hollywoodzkich produkcji, które oglądało się na okrągło i bez kszty znudzenia. DeLorean robił na mnie kosmiczne wrażenie, a sceny z pościgu przy centrum handlowym i finałowa jazda ku przyszłości znałem na pamięć co do sekundy i ujęcia. Na drugim miejscu najważniejszych elementów filmu była deskorolka Martyego. Oczywiście musiałem mieć swoją na której szalałbym po osiedlowych chodnikach i czesał różne triki. Deskę owszem dostałem, ale ówczesnej rodzimej produkcji, która przypominała plastikowy odpad do którego ktoś krzywo dokręcił kółka. No więc za dużo na niej nie pojeździłem. Większe nadzieje wiązałem z tym co zobaczyłem w drugiej części filmu. Gdzieś poszła plotka, że deskolotka będzie faktycznie do kupienia bo ktoś opatentował jak to cudo ma działać. Jako że nie było jak tego zrewidować, a mój młodzieńczy umysł wierzył w niemożliwe to parę miesięcy minęło zanim otrzeźwiałem, że z szybowania po szkolnym boisku nici