Prezent

A pod choinkę poproszę nowe Atari najlepiej ze stacją dysków bo tam są fajne gry których nie ma na kasetach (somsiad ma, nie mogę być gorszy). W ostateczności może być magnetofon, ale koniecznie z Turbo bo nie chcę czekać czy Ninja wczyta się po 20 minutach czy wywali błąd. Do tego jakieś taśmy na których będzie Zybex, Draconus, Karateka i Silent Service. A jak by starczyło pieniążków to może do kompletu zielony monitor Unitra to nie będę musiał się prosić o skorzystanie z telewizora w dużym pokoju.

Lot Intruza

Flight of the Intruder – zdaje się, że najpierw widziałem film w którym Danny Glover i Willem Dafoe latali samolotem A-6 Intruder nad północnym Wietnamem, a później zainteresowałem się grą. To chyba jedna z tych nielicznych filmowych adaptacji, której nie przerobiono na zręcznościówkę tylko rasowy symulator lotu. Wprawdzie brytyjskie Amiga Action oceniło grę jako najlepszy flight-sim na Przyjaciółkę, ale jakoś niespecjalnie wzbudzała we mnie emocje. Wolałem polatać w F-117 nad wschodnią Europą 

Champions of Krynn

Moje pierwsze spotkanie ze światem Krynnu nie było specjalnie udane. Ktoś znajomy pożyczył mi amigową dyskietkę z grą Heroes of the Lance opisując ją jako ciekawą adaptację książek z serii Kroniki Smoczej Lancy. Powieści duetu Margaret Weis i Tracy Hickman miałem akurat na tapecie więc liczyłem na dobrą zabawę, ale niestety srogo się rozczarowałem.

[Czytaj dalej…]

Komoda w akcji

Wianuszek chłopaków wpatrzonych w Commodore 64 podczas warszawskich Dni Fantastyki – listopad 1985. Wtedy kontakt z komputerem był niczym odkrycie nowego lepszego świata, jednocześnie wciąż niedostępnego dla większości Polaków. Jedno z najstarszych i jednocześnie mało znanych zdjęć pokazujących komputery w akcji w naszym kraju, wydrukowane w miesięczniku Fantastyka (Luty 1986)

Obrońca korony

Defender of the Crown. Druga gra, którą uruchomiłem na swojej nowiutkiej Amidze (zaraz po Operation Wolf). Byłem świeżo po przesiadce z 8-bitowego Atari więc grafika, którą zobaczyłem na ekranie dosłownie urywała cyce. Niby wcześniej miałem okazję zachwycić się dwoma screenami z gry wydrukowanymi w jakimś czasopiśmie, ale zobaczyć to w ruchu na własnym komputerze to był czysty obłęd. W tamtym dniu nic nie mogło się równać z taką ilością detali i kolorów. I te iście filmowe wrażenia – pojedynki na miecze, turnieje rycerskie, strzelanie z katapulty i scena z ratowaniem pięknej ( i niegrzecznej) damy z opresji. Miód

Ghostbusters: Afterlife

Dzisiaj pojawił się trailer nowej części Ghostbusters i (tutaj ciężkie westchnienie) mnie tym nie kupili. Stara ekipa pogromców już nie wróci, może poza epizodyczna rolą Akroyda i Hudskona, a nowa obsada pod młode pokolenie widzów zupełnie do mnie nie przemawia, za dużo w tym dzieciaków. Reżyseruje Jason Reitman, syn Ivana, który nakręcił pierwsze dwie części. Nie wiem czy ma to być gwarancja sukcesu. Jedyny moment gdzie serducho zabiło mocniej to przejazd Ecto-1. Reszta póki co głęboki ziieeewwwww